Listopadowy kobiecy wyjazd offline stał pod znakiem zapytania. Jednak udało się go zorganizować. Nasz skład został okrojony zw względu na panujące warunki pandemiczne, pomimo to spędziłyśmy wspaniałe cztery dni w Ropkach koło Wysowej Zdrój w gospodarstwie agroturystycznym Swystowy Sad.

Pogoda w listopadzie potrafi być kapryśna, ale  podczas naszego wyjazdu pogoda nam  dopisała. Codziennie budziło nas słońce, w ciągu dnia korzystałyśmy z pogody i spacerowałyśmy po jesiennym lesie, który wyglądał wyjątkowo magicznie gdy był oświetlany przez słońce. Udało nam się nawet znaleźć grzyby, które po powrocie nasze dziewczyny przygotowały do suszenia. To był naprawdę wspaniały czas z dala od zgiełku miasta, bez nadmiaru informacji.

Nasze wspólne dni rozpoczynałyśmy od porannych ćwiczeń oddechowych i energetycznych, które prowadziła Lidia Machaj. Później były zajęcia jogi prowadzone przeze mnie. W naszym grafiku były również zajęcia popołudniowe i wieczorne. Nasze zajęcia prowadzone były w formie warsztatów. Taniec Hula był również dla nas świetną zabawą, mogłyśmy poczuć się jak na Hawajach, nasze włosy zdobiły kolorowe kwiaty. Uczyłyśmy się podstawowych kroków i układów tanecznych. Była to forma pracy z ciałem, która umożliwiała całkowitą koncentrację na tu i teraz. Firma Moonholi udostępniła nam do ćwiczeń piękne maty Venus. Dodatkowo jedna z uczestniczek wygrała matę Cosmic Girl a firma Zojo Elixirs przekazała dla każdej uczestniczki adaptogeny.

W Swystowym Sadzie bardzo miło spędziłyśmy czas. Właścicielka Pani Grażyna przyjęła nas bardzo ciepło, przygotowywała dla nas wspaniałe posiłki wegetariańskie z produktów z własnego gospodarstwa oraz z produktów lokalnych rolników. Zakochałyśmy się w smaku owsianki z kurkumą, pastach z koziego sera, nadziewanej papryce, vege gulaszu. W Swystowym Sadzie królują również pyszne ciasta.

Kolejny wyjazd już w maju. Już niebawem ruszą zapisy.

I’m just eating breakfast and I’m about to start work